I . Cel człowieka – powrót do Rodziny Trójcy Świętej.
Człowiek stworzony przez Trójcę Świętą, niejako wydobyty z Jej łona, przeznaczony jest, aby powrócić na swoje miejsce, do swojej macierzy. Już na wieki ma zjednoczyć się z Rodziną Trójcy Świętej, należeć do tej Rodziny przez usynowienie i zamieszkać w Jej domu.
Czasem dojrzewania do pełni szczęścia w niebie: zamieszkania w doskonałym domu, rodzinie, miłości; jest życie na ziemi. W tym czasie o duszę człowieka walczy i Bóg i szatan. Ten ostatni nie przychodzi bezpośrednio, lecz w obecnych czasach kusi człowieka i usidła w więzach: materializmu, konsumpcjonizmu, laicyzmu, życia tak jak świat, bez Boga i Jego zasad.
W ziemskiej pielgrzymce do zjednoczenia z Trójjedynym, człowiek potrzebuje pomocy. On na wzór doskonałego Boga, ma też stawać się doskonały w swoim człowieczeństwie, czyli nie poprzestać na najniższych potrzebach, ale dojrzewać do miłości doskonałej, która jest darem z siebie.
II. Kościół – zewnętrzną pomocą w pielgrzymce życia.
Od czasów Chrystusa, główną pomocą dla człowieka jest Kościół przez Niego ustanowiony. Kościół przechowuje i przekazuje depozyt wiary. Prowadząc do odkrycia pełnej prawdy: naucza, nakazuje, zakazuje. Chcąc umacniać człowieka w drodze obdarza go łaską sakramentów. Ma się jednak wrażenie, że obecnie Kościołowi coraz trudniej dotrzeć do człowieka. Same słowa to za mało. Poznaną prawdę trzeba jeszcze pokochać, a następnie wprowadzić w czyn.
Współczesny człowiek nie lubi nakazów z zewnątrz, chce sam stanowić o sobie. Chce wolności.
Sakramenty udzielane przez Kościół nie są tylko słowami, one zawierają w sobie moc i są spotkaniem z żywymi osobami. A jednak dla większości wierzących bycie na Mszy św. – najczęściej przeżywanym sakramencie – to tylko ciężki obowiązek, martwy rytuał, czas stracony. Z sakramentem pojednania jest jeszcze gorzej – ponieważ nie jest on spotkaniem z rozumiejącym, podnoszącym i obdarzającym żywym Bogiem – a dochodzi jeszcze wstyd i lęk przed wyznaniem grzechów.
III. Duch Święty – wewnętrzną pomocą w ziemskiej drodze.
Chociaż trójca Święta zawsze działa razem, dla lepszego rozumienia poszczególnych Osób, mówimy, że Bóg Ojciec jest Stworzycielem, Syn Boży Zbawicielem, a Duch Święty Uświęcicielem. Przyjmując ten uproszczony podział, możemy powiedzieć, że Duch Święty szczególnie dba o prowadzenie człowieka do zbawienia. Nie jest On jednak dalekim, zewnętrznym i wymagającym uświęcicielem, którego trudne nakazy i zakazy budzą lęk i chęć ucieczki.
Duch Święty w stosunku do człowieka jest:
- czuły
- delikatny
- dyskretny
- cierpliwy
- wierny
- szanujący ludzką wolność, nie zmuszający do niczego na siłę
- umiejący milczeć, ukrywać się i nie zabierać głosu
- wyjaśniający wszystko od wewnątrz
- ożywiający wszystkie Boże wartości
- dynamiczny
- twórczy
- tętniący życiem
Duch Święty jest także:
- czuły jak matka i wymagający jak ojciec
- wierny starym, dobrym zasadom jak babcia i chętnie akceptujący właściwe nowości jak nastolatek
- lekarzem dla ciała
- psychologiem dla duszy
- kierownikiem i uświęcicielem dla ducha
A nade wszystko jest przyjacielem, bratem, oblubieńcem (lub przyjaciółką, siostrą , oblubienicą), który:
- chętnie wysłucha
- wszystko zrozumie
- nigdy nie wyśmieje
- nic nie zbagatelizuje
- wszystkim jest zainteresowany
- pomaga pytaniami
- wchodzi coraz głębiej, by pomóc poznać siebie samego
- odsłania i daje dostęp do siebie
- prowadzi do zjednoczenia i ciągłego przebywania razem
- odsłania niebosiężne horyzonty, że człowiek jest przeznaczony do przebóstwienia – stania się jak Bóg
- w zjednoczeniu uczy płodności i apostolstwa wobec ludzi
1. Duch Święty najpierw leczy: ciało, duszę i ducha.
Współczesny człowiek najczęściej jest chory, choć wcale nie chce się do tego przyznać. Mimo, że ciało jest zdrowe i zadbane, a zachowanie mówi o radości i pewności siebie, zazwyczaj nosi w sobie głębokie zranienia. Może rodzice nie chcieli, aby się począł i przyszedł na świat. Może wychował się w rodzinie rozbitej lub patologicznej. Może był bity lub wykorzystywany w dzieciństwie. Może dzięki zestresowanej sytuacji rodzinnej ciągle jest zalękniony, zamknięty i nerwowy. Może w młodości uciekał w seks, narkotyki, przestępcze środowisko.
Zranień i odpowiadających im reakcji jest tak wiele, jak ludzi na świecie. Człowiek sam nie potrafi się z nich wyzwolić, a ludzcy specjaliści często też czują się bezradni.
Natomiast Duch Święty chce tam wchodzić jak najdelikatniejszy lekarz i psycholog. Najpierw subtelnie otwiera człowieka, aby chciał mówić o swoich zranieniach. Długo i cierpliwie słucha. Nie bagatelizuje tego cierpienia, nie chce go zepchnąć poza świadomość, ale chce wznieść człowieka ponad nie. Dając swe zrozumienie i obecność, syci swoją miłością i przyjaźnią . W oparciu o nie, człowiek jest wstanie przejść na poziom ducha i wiary, który przekracza poziom zranień cielesnych i psychicznych.
Duch Święty bardzo dużo czasu i cierpliwości chce poświęcić takim poranionym osobom, aby doprowadzić je do normy, niejako do punktu startu, z którego ruszają młodzi ludzie bez zranień. Duch Święty prowadząc tę terapię niczemu się nie dziwi, niczego nie wstydzi, nie jest surowym Bogiem domagającym się nieskazitelności, ale czułym lekarzem, który pomaga pokonać ludzkie słabości wynikające często z szukania kompensacji za brak miłości.
2. Duch Święty ożywia drogę i dary Kościoła.
Gdy człowiek wyzdrowiał ze swoich zranień, które skupiały całą jego uwagę i napawały go lękiem wobec wymagań Boga i Kościoła; Duch Święty niejako na powrót wprowadza go na łono Kościoła. Być może dany człowiek nigdy z Kościoła nie odszedł, starał się żyć jego zaleceniami, ale to wszystko było odległe, trudne i martwe. Ciężki obowiązek, który nie syci, a jedynie przysparza wymagań.
Duch Święty jako wewnętrzny Kierownik człowieka, podejmuje tutaj rolę Ożywiciela i chce w duszy ożywić wszystkie skarby, które ma jej do zaoferowania Kościół.
a. Sakrament pojednania.
Duch Święty uświadamia człowiekowi, że jest dzieckiem Bożym. A kochane dziecko nie lęka się kochającego Ojca. Gdy w życiu spotykają je trudności, z którymi nie potrafi sobie poradzić lub które nawet zabrudziły w nim trochę obraz Ojca, gdy tylko ma okazję biegnie jak najszybciej do Tatusia z wyciągniętymi ramionami. Opowiada mu wszystko, radzi się, przeprasza za nieudane czyny. Nasycone ojcowską miłością, dumne z tego, że jest Jego dzieckiem, znów wyrusza w świat, gdzie może się pobrudzić, także wewnętrznie. Chce tam iść, by nieść tam obraz Ojca. Nie pogardza światem, lecz chce go uszczęśliwić oddając go Ojcu. Samo nie daje się pochłonąć światu, bo Ojciec i Jego Królestwo są dla niego wszystkim. A sakrament pojednania jest szczerą, przyjacielską rozmową z Ojcem, która choć czasem może być wymagająca, daje wielką radość, satysfakcję i poczucie rozwoju.
b. Eucharystia
Duch Święty ożywiając Eucharystię uczy zaangażowania się w nią całym sercem, umysłem i wolą. Jest ona udziałem w historii zbawienia. Jest udziałem w zbawczej ofierze Syna Bożego.
Na początku liturgii Eucharystii, człowiek staje w nagiej prawdzie swej słabości i zależności wobec swego Boga. Potem słucha Jego pouczeń z Biblii, od stworzenia świata, przez Ewangelię Chrystusa, aż po nauczanie Kościoła. Podczas ofiarowania darów, człowiek ofiaruje też całego siebie: serce i umysł, radości i cierpienia, wszystko czym jest. Teraz patrzy na Syna Bożego, a naszego Brata i Przyjaciela, który ofiaruje się na ubiczowanie, cierniem ukoronowanie, na niesienie krzyża, ukrzyżowanie, na przyjęcie grzechów świata. W tym momencie na Chrystusie skupione jest całe niebo. Bóg Ojciec i Duch Święty towarzyszą Mu całym zaangażowaniem swoich Osób, aniołowie patrzą z podziwem i uwielbieniem, a Maryja i święci ze współczuciem. Jakże uczestnik Mszy św., ożywiony przez Ducha Świętego, mógłby się nie zaangażować w to wielkie misterium – dar życia Syna Bożego? Pod koniec Eucharystii następuje komunia z ofiarnym Chrystusem. Kiedy jest się z Nim zjednoczonym, trzeba stać się takim, jak On dla świata.
c. Dogmaty.
Dogmaty Kościoła umieszczone w grubych księgach, mogą być zupełnie martwe dla większości wierzących, a nawet dla teologów wykładających je na uczelniach. Dopiero ożywiająca działalność Ducha Świętego może to zmienić. To On sprawi, że Osoby Trójcy Świętej staną się żywe, prawdziwe, miłujące – tworzące Boską Rodzinę. Ważne staną się unia hipostatyczna Chrystusa, nauczanie o Kościele i chrześcijańska antropologia. Dogmaty nie będą już mówić o martwych prawdach czy zasadach, ale o żywych osobach i relacjach, w które trzeba się zaangażować: za albo przeciw. Relacje z Osobami Trójcy Świętej, aniołami i świętymi mogą być bardzo bliskie, czasami bliższe, niż z ludźmi tej ziemi.
d. Biblia.
Pismo św. może być martwą lub żywą księgą. Gdy czyta się je razem z Duchem Świętym, który jest przecież głównym jego Autorem, może stać się moją osobistą historią zbawienia. To, co dokonało się na przestrzeni wieków w historii zbawienia ludzkości, powinno dokonać się w moim wnętrzu. A Duch Święty potrafi nie tylko ożywić tamte historie, ale także przenieść je we mnie i zrealizować.
e. Hierarchia Kościoła.
Wielu dzisiaj mówi: „Pan Bóg tak, Kościół nie”. Nie rozumie, że Bóg przelał swoją moc i mądrość w Kościół. Łaska Boża została udzielona, ale poszczególni odbiorcy, mogli jej źle użyć. Może też nie potrafili jej w pełni dostrzec, bo zabrakło im ożywiającej mocy Ducha Świętego. A On współczesnego człowieka chce przekonać, że Kościół z jego hierarchią jest pomysłem Boga i drogą ku Niemu. Ale gdy z jakiegoś powodu nie można iść tą drogą, Duch Święty sam działa w ludzkich sercach i prowadzi je.
f. Moralność.
Jakże trudne wydaje się dziś zachowanie zasad moralności, zwłaszcza w dziedzinie prawdy, nadużyć finansowych, przeznaczenia ludzkiego ciała. A Duch Święty chciałby ożywić wrodzony ład w ludzkich sercach. Człowiek wewnętrznie pragnie : prawdy, dobra i piękna, a wszelkie deformacje w tych dziedzinach są zupełnie niepotrzebne, kłopotliwe i ostatecznie bardzo męczące. Przyjmując ożywiającą moc Ducha Świętego można zobaczyć sens moralności, a słuchając Go we własnym sumieniu jako Kierownika, można pokonać wszelkie własne skłonności przeciwne zasadom moralności i posiąść siebie.
g. Apostolstwo.
Niektórych interesują tylko własne pieniądze, własne sprawy, własne zbawienie. Inni w imię służby Bogu rzucają się w aktywizm, filantropię i horyzontalizm. A duch Święty pragnie ożywić prawdziwy wymiar apostolstwa, którym jest takie miłowanie Boga, aby pozyskać Mu ludzi i takie kochanie człowieka, aby uszczęśliwić go zjednoczeniem z Bogiem.
3. Duch Święty uświęca życie codzienne, zachęca do apostolstwa i zbawczego cierpienia.
Kiedy człowiek doświadczy ożywiającego działania Ducha Świętego, zaangażuje się całkowicie w to, co On proponuje od wewnątrz, a Kościół od zewnątrz.
Żyjąc w bliskiej przyjaźni i ciągłej łączności z Duchem Świętym, taki człowiek zaczyna uświęcać życie dziedzinie, wymiarze i w każdej jego chwili. Duch Święty pomaga mu żyć święcie w małżeństwie, w relacjach z dziećmi, w pracy zawodowej, w apostolstwie. To nie są tylko miłe uczucia czy wzniosłe myśli, ale to konkretne decyzje i czyny realizowane w życiu, podporządkowane nie tylko Bożym przykazaniom czy zasadom moralności, ale także delikatnym i wymagającym natchnieniom Ducha Świętego.
Na dalszym etapie wzrastania w świętości pod kierownictwem Ducha Świętego, taki człowiek nie tylko chce się angażować w swoje własne życie rodzinne czy zawodowe lecz również w apostolstwo Kościoła. Chce pomagać braciom zbliżyć się do Boga, dlatego angażuje się w służbę ubogim lub nauczanie wiary. Owoce zostawia Bogu, ale sam oddaje tej służbie wszystkie swoje siły i zdolności.
Gdy w końcu przyjdzie czas starości, cierpienia i śmierci, dzięki prowadzeniu Ducha Świętego, taki człowiek nie zamknie się w sobie, w swoim cierpieniu i lęku, ale świadomie i dobrowolnie złoży z siebie ofiarę cierpienia na krzyżu, aby razem z Jezusem współzbawiać świat.
4. Pragnienie – przyzywaniem Ducha Świętego.
Na końcu warto się zastanowić, co człowiek powinien zrobić ze swej strony, aby Duch Święty chciał do niego przyjść i tak go prowadzić. Powinien pragnąć: miłości, prawdy, dobra, piękna, a tak naprawdę Boga samego. I wydaje się, że im bardziej człowiek jest poraniony, oszukany przez pozorne miłości, a spragniony tej najgłębszej i prawdziwej, tym bardziej głębią swego serca, w milczącym krzyku przyzywa Ducha Świętego, a On na to gorące pragnienie i wołanie odpowie swoim przybyciem.
s. Urszula Kosicka SM