Część! Mam na imię Asia. Mieszkam w Pelplinie, niedużym mieście na północy Polski. Niby niedaleko od morza, ale nie ma ze mną kto nad nie pojechać. Moja Mama jest lekarzem pediatrą i zawsze jest zajęta, albo w szpitalu, albo w swoim prywatnym gabinecie. A Tata jest inżynierem i ciągle jest w rozjazdach między budowami, które prowadzi. Obiecali mi, że od połowy sierpnia, gdy będą mieli urlop, pojedziemy razem do Egiptu, ale na to trzeba jeszcze tak długo czekać… Jak się domyślacie nie mam siostry, ani brata, ale za to mam wspaniałe kuzynostwo, lecz niestety oni mieszkają daleko, w Gietrzwałdzie. Gdy byłam u nich w tamtym roku, przez cały miesiąc na wakacjach było wspaniale, ale niestety w tym roku nie mogę tam pojechać. Dlatego chciałabym z nimi porozmawiać na „Naszej klasie”, aby te wakacje nie były takie nudne. Mam nadzieję, że się odezwą…
Witaj Asiu! Jaka to szkoda, że nie możesz w tym roku do nas przyjechać. Pewnie ci się nudzi samej w mieście? A u nas tyle pracy. Po zakończeniu roku suszyliśmy z babcią siano, a teraz chłopaki mówią, że będą kombajnem robić żniwa. Ale kto by ich tam na kombajn puścił, mogą najwyżej popatrzeć, a potem pomóc zwozić słomę lub zboże. Ale i tak bardzo się cieszą. Dla nich kombajn i traktory są najważniejsze! Ja też lubię pracę w ogrodzie i na polu, ale lubię również bardzo chodzić z babcią na wieczorne nabożeństwa do naszego kościoła. I wiesz, co mi przyszło na myśl? W tym roku ty i ja, mamy dokładnie tyle lat, co wizjonerki, które latem 1877r widziały u nas Najświętszą Maryję Pannę. Justyna Szafryńska ( ur 31.03.1864r.) miała wtedy 13 lat, tyle, co ty, a Barbara Samulowska ( ur 21.01.1865r.) miała 12 lat, czyli tyle, co ja. Szkoda, że cię tu nie ma, może nam także ukazałaby się Matka Boża na klonie lub jakimś innym drzewie???
Cześć Aśka! Ale z tej mojej siostry to dzieciuch. Skończyła podstawówkę, a zachowuje się jak przedszkolak. Objawień jej się zachciewa! A ksiądz, gdy przygotowywałem się do bierzmowania mówił, że objawienia prywatne nie są do niczego potrzebne, ponieważ objawienie Boże konieczne do zbawienia, zakończyło się wraz ze śmiercią ostatniego z Apostołów. To, co Bóg objawił przez Jezusa Chrystusa jest zupełnie wystarczające, choć prawdą jest, że niektórzy ludzie dostępują prawdziwych objawień prywatnych, dla pogłębienia jakiejś prawdy wiary, ale to na pewno nie wy! Nie przejmuj się jej wymysłami, chyba nie ma czym się zająć. Czekamy na ciebie w przyszłym roku!
Witaj kochana Rito! Dziękuję ci za opowieści z dnia codziennego, dobrze to pamiętam z ubiegłego roku. Ale zupełnie mnie zaskoczyłaś tymi wiadomościami o wizjonerkach. Chodziłyśmy przecież z babcią do kościoła, ale nikt o tym nic nie mówił. Napisz mi coś więcej, co wiesz na ten temat, to bardzo ciekawe?
Kochana kuzynko! Najwięcej wiem z opowiadań babci i dziadka, często nam o tym mówili podczas zimowych wieczorów, bo latem nie ma na to czasu. Oni rozmawiali jeszcze z tymi, którzy pamiętali te dziewczyny. Pierwsza Matkę Bożą zobaczyła Justyna Szafryńska, gdy wracała z Mamą ze zdawania katechizmu przed I Komunią św., od księdza Proboszcza. Było to 27 czerwca 1877r . Maryja ukazała się na klonie, który rósł koło kościoła. Justyna powiedziała o tym Mamie, ks. proboszczowi Augustynowi Weichsel i koleżankom. Potem przed kościół przychodziła z nią także kuzynka Barbara Samulowska i ona też od 30 czerwca do końca objawień, czyli 16 września 1877r. codziennie widywała Matkę Bożą, która prosiła głównie o odmawianie Różańca i mówiąc po polsku, chciała umocnić w wierze wszystkich Polaków będących wtedy pod zaborami. Ludzie garnęli się na miejsce objawień, ale władze zaborcze nie były z tego zadowolone. Dlatego, gdy objawienia zakończyły się, obie dziewczyny zostały dla bezpieczeństwa, wysłane przez ks. Proboszcza do Sióstr Miłosierdzia do Lidzbarka Warmińskiego. Potem uczyły się w Pelplinie, aż w końcu obie poprosiły o wstąpienie do Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo. Nowicjat rozpoczęły w kwietniu 1883r., a w październiku tego roku zostały wysłane do Paryża do Domu Macierzystego. Siostra Barbara, która tam przyjęła imię Stanisława, w 1896r. wyjechała na misje do Gwatemali i tam pięknie służyła chorym i ubogim w szpitalach, aż przez 54 lata. A 2 lutego 2005r. rozpoczął się w Gietrzwałdzie jej proces beatyfikacyjny. Wierzymy, że wkrótce zostanie wyniesiona do chwały ołtarzy, jak nasz nasz ukochany papież Jan Paweł II w tym roku.
Rito, dziękuję ci za wszystkie wiadomości! To naprawdę bardzo interesująca historia. Ale chciałabym wiedzieć jeszcze więcej! Dlaczego te dziewczyny uczyły się w moim Pelplinie, a nie w Lidzbarku lub Chełmnie, muszę to sprawdzić? Dlaczego Matka Boża objawiła się właśnie im i dlaczego tak naprawdę to zrobiła? Czemu rozpoczęto proces beatyfikacyjny tylko s. Barbary, a zapomniano o Justynie, która przecież pierwsza widziała Matkę Bożą? Nie wiesz, skąd można się tego dowiedzieć?
Hej Aśka! Jeszcze do ciebie nie pisałem, bo ciężko mi przychodzi pisanie na komputerze, a poza tym wakacje nie są po to, by męczyć się pisaniem, ale sprawa jest ważna! Znam pewną tajemnicę, która cię interesuje! Powiedział mi o tym kolega, którego pradziadek był bratem Justyny Szafryńskiej. W Paryżu, jako siostra miłosierdzia przyjęła ona imię Augusta, ale po 14 latach pobytu w Zgromadzeniu, nie wiadomo dlaczego, wystąpiła z niego. Potem wyszła za mąż i mieszkała w Niemczech. Ale wiadomość, no nie?
Ale żeście rozkręcili historię, prawdziwe dzieciaki. A ja bym wam radził, zamiast zbierać wiadomości od ludzi, czasem prawdziwe, a czasem nie, poczytajcie sobie lepiej porządne opracowania na ten temat. W Internecie jest dobra strona „Sanktuarium Matki Bożej Gietrzwałdzkiej”, gdzie bardzo wnikliwie jest opisana historia objawień. Można wejść również na stronę Archidiecezji Warmińskiej, gdzie w zakładce „procesy beatyfikacyjne” są informacje o s. Samulowskiej. Warto zaglądnąć na stronę kanoników regularnych laterańskich, bo to oni od 1945r prowadzą tutejszą parafię i sanktuarium, i to oni postarali się o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego. Na pewno ciekawe informacje znajdziecie na stronie http://www.szarytki.pl, a wiele też można się zapewne dowiedzieć od samych Sióstr Miłosierdzia, które Dom Prowincjalny mają w Chełmnie, a w Pelplinie pracują w Kurii diecezjalnej i Wyższym Seminarium Duchowym. Ciekawa jest jeszcze książka ks. Bronisława Tomczyka, dyrektora sióstr w Chełmnie i ks. Stanisława Ryłko, kanonika regularnego, nosząca wiele mówiący tytuł: „Siostra Miłosierdzia Barbara Stanisława Samulowska wizjonerka z Gietrzwałdu i inne osoby obdarzone łaską objawień”.
Wszyscy jesteście kochani! Informacja Romka o Justynie jest dla mnie bardzo ważna, bo to ona była w moim wieku podczas objawień. To, co napisał Piotr jest bardzo mądre i niektóre z podanych stron już przeczytałam. Udało mi się dotrzeć do sióstr miłosierdzia w moim Pelplinie. Do tej pory w ogóle nie wiedziałam o ich istnieniu, a one są takie wspaniałe. Dały mi książkę o siostrze Samulowskiej i wyjaśniły, że wizjonerki dlatego uczyły się w tym mieście, bo wtedy tylko tu siostry prowadziły własną szkołę powszechną, a publicznych szkół, takich jak dziś przecież nie było. Dzięki tym rozmowom z wami i spotkaniom z siostrami, wakacje mi tak szybo, miło i ciekawie minęły. Już za dwa dni wyjeżdżamy do Egiptu, przyślę wam kartkę z pozdrowieniami. Ale tak naprawdę wolałabym pojechać do Matki Bożej z Gietrzwałdu i zapytać ją lub s. Barbarę, w jaki sposób można zostać świętym, czy same objawienia nie wystarczą, skoro s. Samulowska będzie chyba ogłoszona błogosławioną, a Justyna nie, chociaż jako pierwsza widziała Maryję???
Panu Bogu bardzo się spodobało to wasze wakacyjne dociekanie, byliście jak młodzi detektywi szukający prawdy na temat objawień i świętości. Dlatego pozwolił mi dać wam odpowiedź. Piotr, któremu po bierzmowaniu towarzyszy wiedza i Duch Święty ma rację, że objawienia prywatne nie są konieczne do zbawienia i inni nie muszą w nie wierzyć. Jest to głównie dar dla osób, które ich dostępują, ale także dla innych, którzy chcą z nich skorzystać. Jednak zapewne pamiętacie, że Jezus w Ewangelii nauczał „poznacie ich po owocach” i to one, wydawane przez całe życie są sprawdzianem świętości człowieka. Same objawienia nie wystarczą. Nawet jeżeli są prawdziwe, mogą człowieka prowadzić do pychy i przypisywania chwały sobie. Natomiast powinny prowadzić do pokory i służby wobec Boga, który jest źródłem wszelkich łask. Ważna jest współpraca z łaską. Ważne jest posłuszeństwo Kościołowi. I jeżeli Kościół święty będzie chciał kiedyś mnie wynieść do chwały ołtarzy, to chyba za to, że na dar objawień odpowiedziałam ofiarnym życiem siostry miłosierdzia, służąc Bogu i ludziom. Wy również możecie być święci w swoim zwykłym życiu, nie mając objawień, ale kochając ze wszystkich sił. Będę o to dla was prosić dobrego Boga.
Bibliografia
Tomczyk B.; Ryłko S., „Siostra Miłosierdzia Barbara Stanisława Samulowska wizjonerka z Gietrzwałdu i inne osoby obdarzone łaską objawień”, Kraków 1999
Vernaschi A., „Dziedzictwo”, Kraków 2008, ss. 173 – 181
http://www.archidiecezjawarmińska.pl
http://www.kanonicy.pl
http://www.sanktuariummaryjne.pl
http://www.szarytki.pl